środa, 1 grudnia 2010

Tylko płomień toczy się czerwienią tak bolesną jak me myśli o zmroku, jak uczucia podające mi dłoń o poranku. Te które przemywają mi twarz, spoglądają z lustra. Szyderczy wzrok, delikatny mruk. Kto wątpi. One, czy ja to robię.Pytania to podstawa. Oszukuję siebie mówiąc, że kocham, czy wiernie...
Ile jeszcze potrzeba, by mieć pewność. Czy można ją mieć wiecznie?
Tak co dzień siedzę, dumam. Rozmyślam. Cierpię. Lecz może to najważniejsze.
Bo gdy go widzę miłość jedynie w oczach mi staje,
łzy czasem cisną się strumieniami,
lecz tylko w gardle. Nie pozwalam.
Nie dam się.
Nie dałam.
Jedyna obawa to błąd. Choć pewna jestem.
Co to za typ człowieka.
Gdy nie ma cierpienia.
Usycha?
Czy o to chodzi, gdy wzdycha?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz