czwartek, 30 września 2010

Karta szósta

Wydaję się słabym podmuchem wiatru. Chcę go dotknąć. Złapać, przytrzymać choć na moment.
Włożyć do drewnianej skrzynki i nigdy z niej nie wyjąć. Lecz on tylko muska twarz mą, włosy miota.Nie pozwala na siebie spoglądać.
Depresyjne stopy skaczą mi po dłoniach.Uszczerbek w kuli szklanej. Przedziurawiona łza. Płynie żyła z dłoni sercem lubię miotać i gryzę czasem kawał surowego mięsa. Powąchaj czekoladę.Czujesz? Jak pochodnia przechyla się coraz bliżej Twojej duszy? 
PŁOŃ.
Patrz na mnie. I dotykaj. Kiedy tego pragnę.
Jakbyś drapał kawałkiem ukruszonej czaszki.Blachę.
 Wieniec na głowie nosi, po łące nago. Porusza się i wije. Krzycząc i cicho szepcząc, uśmiechając się do Ciebie- szczerze.
To chyba śmierć. Pogrzebowy wieniec.
Szydercza losu mowa. Szyderczy losu śmiech ....


Edward Ka-Spel-Lines

niedziela, 26 września 2010

Rozwinięcie

Tak naprawdę nie istniejesz. Nic w okół Ciebie nie ma miejsca, a Twoje myśli to tylko paranoiczne błaganie o światło. Błysk flesza, który rozświetli oblicze prawdy. Ale i tak uciekasz od pragnień. Niszczą Cię tak. Zdrowy rozsądek. Na niego trudno się pisać w stanie przejściowym. Tym nieubłaganym. Tym, który czyha, aż spadniesz trochę niżej.. jeszcze. Aż ugodzi Cię w nogę. Rozerwie na strzępy a kości rozrzuci po polu suchym. Gleby w tamtych miejscach nieurodzajne. Bezwodne krainy. Czystość brud. Nieczystość w ubóstwie. Lecz ...
Biała ściana, związane ręce, błędne oczy. Spojrzenie błagalne. Bezwonny swąd rozkładającej się padliny.
Tak wielu ludzi, tak małe miasta. Ławki, park . Liście, które stają się coraz bardziej kolorowe. Mieniące się promienie co raz wychodzą zza chmur.  Cofamy się. Zegar nie chodzi już tym samym skrótem.

wtorek, 21 września 2010

AS KIER

Czerwoną wstęgą opleć me ciało,
Bym wiedziała w którą stronę skierować serce.
Gdzie schować oczy i pochować sierp.
Pokaż mi zielone pole,
Które pozwoli mi zapomnieć o czarnym morzu.
O głębinach, które mówią jedynie źle.
A ja zgniotę chustę i wcisnę do kieszeni.
Przypomni mi gniew…
Zaklęty w niej.
Kiedy nadejdzie moment, ostatni.
Sen.

piątek, 10 września 2010

Karta piąta

Czasem znikam by w dobrym momencie móc wrócić na nowo. Dzisiejszy dzień nie taki marny jakim być mógł. Myślałam, że spędzę go w starym towarzystwie jedynie, ale wisienka na czubie bitej śmietany zasiadła. Półtora godziny musi wystarczyć. Coraz częściej bolą mnie oczy. Mój wolny czas już prawie nie opiera się zupełnie na spędzaniu go przed komputerem. Nie daję po prostu rady siedzieć i patrzeć w monitor. Zżera mi oczy. Kaleczy mózg szczerze mówiąc. Dziś czuję się paskudnie. Jestem szczęśliwa. Paskudnie ze względów bólu, który jest w każdej części mojego ciała. Dlaczego? Tak miał wyglądać ten dzień.
Dobra muzyka, herbata, dziane skarpety. Jedyne czego chcę jest za dużo kroków stąd. A chcę tylko uścisku.