czwartek, 30 września 2010

Karta szósta

Wydaję się słabym podmuchem wiatru. Chcę go dotknąć. Złapać, przytrzymać choć na moment.
Włożyć do drewnianej skrzynki i nigdy z niej nie wyjąć. Lecz on tylko muska twarz mą, włosy miota.Nie pozwala na siebie spoglądać.
Depresyjne stopy skaczą mi po dłoniach.Uszczerbek w kuli szklanej. Przedziurawiona łza. Płynie żyła z dłoni sercem lubię miotać i gryzę czasem kawał surowego mięsa. Powąchaj czekoladę.Czujesz? Jak pochodnia przechyla się coraz bliżej Twojej duszy? 
PŁOŃ.
Patrz na mnie. I dotykaj. Kiedy tego pragnę.
Jakbyś drapał kawałkiem ukruszonej czaszki.Blachę.
 Wieniec na głowie nosi, po łące nago. Porusza się i wije. Krzycząc i cicho szepcząc, uśmiechając się do Ciebie- szczerze.
To chyba śmierć. Pogrzebowy wieniec.
Szydercza losu mowa. Szyderczy losu śmiech ....


Edward Ka-Spel-Lines

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz